wtorek, 6 grudnia 2011

Średniowieczna polszczyzna

Doczekałam się pierwszego komentarza na tym blogu! Adam, dziękuję bardzo za wpis!
Tytuł dzisiejszego posta nie jest pomyłką. Mimo że lubię języki obce i blog im jest poświęcony, to uwielbiam też mój język ojczysty, zwłaszcza w starszych wersjach ;) Uważam, że nic nie brzmi ładniej niż polszczyzna Mickiewicza i czasami w wolnych chwilach czytam sobie na głos fragmenty "Pana Tadeusza". Może trochę sfiksowane, ale prawdziwe. Lubię jego styl pisania, piękne słowa, równą ilość sylab, rymy. "Reduty Ordona" kiedyś uczyłam się na pamięć. Polecam obejrzeć to wykonanie z filmu "Syzyfowe Prace" (bardzo dobry film swoją drogą).
Jestem teraz w I liceum, a to oznacza, że na języku polskim omawiamy jakby od początku wszystkie epoki. Zaczęliśmy od antyku greckiego i rzymskiego, teraz doszliśmy do średniowiecza, a co za tym idzie - do Polski ;) Omawialiśmy dwa teksty, które są zaliczane do "zabytków polszczyzny": Bogurodzicę i Posłuchajcie, bracia miła, znany też pod innymi tytułami (np. Lament Świętokrzyski, czy Żale Matki Bożej pod krzyżem). Czytając oryginalne teksty sprzed kilku wieków i porównując je z dołączonymi przypisami można dojść do ciekawych spostrzeżeń, które - przynajmniej moim zdaniem - są bardzo interesujące :)
Jedną z najbardziej widocznych różnic między średniowieczną polszczyzną, a współczesnym językiem jest brak siódmego przypadka - wołacza. I tak mamy: Bogurodzica dziewica, Bogiem sławiena Maryja, rozumiejąc przez to Bogurodzico dziewico [...] Maryjo. Sprawa jest o tyle interesująca, że we współczesnej polszczyźnie zauważa się tendencję do odchodzenia od wołacza. Mało kto dziś mówi: "Agato, podaj mi piórnik", wołacz zastępowany jest mianownikiem: "Agata, podaj mi piórnik". Zjawisko powszechne i moim zdaniem smutne. Odrzucamy coś, co użytkownicy języka polskiego wprowadzali i udoskonalali przez wieki.
Ciekawą sprawą jest też wpływ prasłowiańskich jerów na polszczyznę. Były to dwie półsamogłoski, był jer miękki i jer twardy. Dzisiaj występują w zmodyfikowanej formie tylko w języku bułgarskim. Jery rozwijały się w pełne samogłoski, lub zanikały. Pamiątką po nich są występujące we współczesnej polszczyźnie oboczności (np. karpь -> karpьa --> karp : karpia ), lub ruchoma samogłoska w odmianie wyrazów (np. lьnь -> len : lьnu -> lnu, czy pьsь -> pies : pьsa -> psa ). 
Jako ciekawostkę można podać też to, że w starożytnym języku polskim występował iloczas, czyli zróżnicowanie głosek na długie i krótkie. Dzisiaj występuje w niewielu językach (m.in. w czeskim, albo serbskim), w języku polskim iloczas nie przetrwał. 
Zdaję sobie sprawę, że dla osób zorientowanych w niuansach językowych powyższy post nie będzie żadnym odkryciem, ale może ktoś, kto do tej pory nie doceniał piękna polszczyzny, przekona się do mojego punktu widzenia. Oczywiście daleka jestem od nazywania średniowiecznej wersji języka "piękną", bo różnice w odmianie wyrazów czy szyku zdania mogą nas co najwyżej rozbawić. Na lekcji języka polskiego urzekło mnie tłumaczenie Bogurodzicy z "polskiego na nasze". Polszczyzna rzeczywiście bardzo się zmieniła. Do tego stopnia, że zaczęłam się zastanawiać, czy gdybyśmy przenieśli się teraz w czasie do, powiedzmy XII wieku, czy dogadalibyśmy się z naszymi rodakami? 

2 komentarze:

  1. O! Pierwszy raz ktos o mnie wspomina we wpisie na blogu - czuje sie zaszczycony :) I ciesze sie, ze jest nowa notka, nawet jesli nie porusza stricte tematu jezykow obcych ;)

    Ja (nie)stety wole wspolczesny, 'normalny' jezyk polski, wszelkie starsze teksty czy tez stylizowane/archaizowane (vide 'Chlopi') ciezko mi sie czyta ;)

    Jak zwykle, czekam na nowe wpisy.

    Zdravim!

    OdpowiedzUsuń
  2. Agato ;) ja właśnie uwielbiam w czeskim to używanie wołacza przy zwracaniu się do kogoś, iloczas jednak nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy i sprawia sporo trudności przy nauce czeskiego ;).
    Pana Tadeusza czytałam 4 razy, niektóre fragmenty znam na pamięć, ogólnie uwielbiam klasykę polskiej literatury, Potop był mi niestraszny :), Chłopi- pierwszą część chyba ze 3 razy czytałam, jednak moja ukochana lektura to Lalka- wspaniała lektura, czytałam 3 razy, przygotowywałam pracę maturalną na jej podstawie, no ale to dopiero w drugiej klasie Cię czeka ;) Analizowanie bogurodzicy wspominam niezbyt przyjemnie, polonistka torturowała nas z tych wszystkich archaizmów i zawsze mnie one gdzieś dopadały, jednak sam temat jest bardzo ciekawy- ja kocham takie ciekawostki językoznawcze tak samo mocno jak gramatykę- dla zinteresowanych polecam książkę Języki słowiańskie, H. Dalewska-Greń , ciężka pozycja, jednak dostarcza wielu cennych informacji.

    OdpowiedzUsuń