sobota, 17 grudnia 2011

Co z tym angielskim?

Ostatnio mam bardzo dziwne wrażenie dotyczące mojej nauki języków obcych. O ile niemieckiego uczę się dosyć często i czuję, że go poprawiam (tak to jest na początku - robi się bardzo szybkie, zauważalne postępy), o tyle mój angielski stanął w miejscu i nie za bardzo mam pomysł, co z tym zrobić ;)
W gimnazjum miałam bardzo wymagającą nauczycielkę angielskiego, praktycznie codziennie uczyłam się słówek, od czasu do czasu gramatyki. Na każdej lekcji była kartkówka albo pytanie, sprawdziany też należały do takich, na które trzeba się po prostu solidnie przygotować. W ciągu trzech lat zrobiłam zdecydowane postępy, teraz chce mi się śmiać, kiedy patrzę jakie błędy robiłam np. w mailach po angielsku jeszcze dwa lata temu. To był taki okres, kiedy zupełnie "na poważnie" uczyłam się angielskiego, w tym roku w wakacje odważyłam się pojechać do Anglii na obóz językowy. Spędziłam tam bardzo fajne dwa tygodnie, poznałam mnóstwo ludzi przede wszystkim z Hiszpanii i Niemiec (i oczywiście z Polski). Językowych umiejętności za bardzo nie nabyłam, może poza tym, że miałam szanse rozmawiać po angielsku i poprawiać płynność wypowiedzi, a do tego taki wyjazd to naprawdę świetny motywator. Można ocenić swój poziom językowy, dowartościować się tym, że można na przykład bez problemu dogadać się w sklepie, czy w rodzinie goszczącej i zobaczyć, ile jeszcze brakuje do perfekcji. Ja akurat wróciłam bardzo dowartościowana z Anglii, bo po rozmowie "kwalifikacyjnej" przydzielono mnie do najwyżej grupy, a w końcowym raporcie nauczycielka oceniła mój angielski na poziom B2, więc dosyć wysoko ;) Oczywiście jest nad czym pracować i co poprawiać, chciałabym tak naprawdę z pełną swobodą mówić, pisać, czytać i słuchać po angielsku, a do tego jeszcze daleka droga.

SŁUCHANIE
Przede wszystkim chciałabym poprawić moje rozumienie ze słuchu, bo z tym jest najgorzej. Jestem w stanie zrozumieć ogólny sens wypowiedzi np. w telewizji CNN, ale na pewno nie każde słowo, te słowa mi się zlewają, nie do końca czasami wiem, o czym jest mowa. Oczywiście pomagają paski i pojawiające się obrazki, ale z drugiej strony też dekoncentrują, bo np. kiedy czytam pasek, to ciężko mi się jednocześnie skupić na tym, co jest mówione. Dodatkowo podczas słuchania czegoś po angielsku pojawia się u mnie pewien rodzaj stresu, coś w stylu "uczę się tyle lat, powinnam to rozumieć". W pewien sposób czuję się "winna" i jest mi głupio, że nie rozumiem. Wtedy przełączam kanał z CNN na TVN24 i przestaję się denerwować ;) Wiem, że to zła taktyka, że powinnam jak najwięcej właśnie oglądać angielskiej telewizji, żeby przełamać tą bezsensowną barierę. Na razie szukam jakichś pomysłów, czegoś co pomogłoby mi w poprawieniu mojego rozumienia ze słuchu poza oglądaniem CNN,czy BBC.



CZYTANIE
Z czytaniem też nie jest u mnie najlepiej. Nie mówię oczywiście o czytankach w podręczniku, ale o takich zwykłych tekstach, zwłaszcza artykułach w gazetach. Będąc w Anglii, trafiłam akurat na czas zamieszek w Londynie, a że nikt nie kwapił się, by nam wyjaśnić co się właściwie dzieje, kupiłam jakiś dziennik za jednego funta z dużą ilością tekstu. Rubrykę sportową przeczytałam bez problemu, natomiast te artykuły, które najbardziej mnie interesowały były trudne. Do tej pory gazeta leży w szafie, czekając czasów, kiedy nareszcie ją otworzę i bez trudu zrozumiem, o czym jest tam pisane ;) Na razie trenuję na internetowych wydaniach gazet, w zakładkach mam brytyjską gazetę The Telegraph, jakoś najbardziej mi się spodobała, wiele artykułów na niezliczoną ilość tematów, można przeczytać tekst o dowolnym regionie świata.
Ale poza takimi zwykłymi internetowymi wydaniami gazet, których jest całe mnóstwo i które są na wyciągnięcie ręki, jest też taka specjalna strona, która nazywa się Lingapp. Na początku strona pyta o nasze zainteresowania i gazety, których artykuły nas interesują. Później po wejściu na tą stronę wyskakują nam różne artykuły na te tematy i z tych gazet, które zaznaczyliśmy. Ale to nie wszystko, ta strona posiada taką zaletę, że nie musimy szukać słów, których nie rozumiemy w słowniku, ale po dwukrotnym kliknięciu myszką na dane słowo, pojawia nam się tłumaczenie. Możemy później dodać to słowo do bazy i grać w różne gry, które pomogą nam je zapamiętać. Ja osobiście nie bawię się w takie rzeczy, ale wyświetlanie tłumaczenia jest dla mnie największym plusem tej strony. Szukanie tłumaczeń w słownikach, nawet internetowych jest czasochłonne i zabija przyjemność czytania artykułów. Minusem jest to, że klikamy w "gołe" słowo i tłumaczenie też nie zawsze jest adekwatne do kontekstu, ale to tylko testuje naszą inteligencję, żeby dopasować odpowiednie tłumaczenie do wybranego zdania ;)
Właśnie w ten sposób chciałabym poszerzać swoją bazę słownictwa i przerzucać się już ze szkolnych czytanek na "normalne" materiały, które są codziennością Brytyjczyków. Mam świadomość, że robię to zbyt rzadko, muszę się bardziej na ten angielski zmobilizować, żeby te efekty naprawdę były widoczne :)

Jeśli chodzi o angielski to właśnie te dwie umiejętności chciałabym poćwiczyć. Pisanie udoskonalam, rozmawiając ze znajomymi na facebooku [chociaż ostatnio nawet próbowałam z kolegą z Austrii porozmawiać po niemiecku :)], a mówienie mam teraz dosyć często w szkole. Zmieniła mi się nauczycielka, ta "nowa" już nie odpytuje nas ze słówek, a stawia nacisk właśnie na speaking, często zadaje nam prace domowe w stylu 'naucz się opowiadać o swoich wakacjach'. Uważam, że to też bardzo fajne i z wielką przyjemnością chodzę na te lekcje. Bardzo lubię mówić w obcych językach, nawet jeżeli mi nie wychodzi. Czuję satysfakcję jeżeli zbuduję dłuższą, logiczną wypowiedź - nie musi być od razu bezbłędnie. Przecież nawet po polsku mówię z błędami i to wieloma. Nikt nie wymaga ode mnie perfekcji, ja sama od siebie też nie. Chciałabym po prostu mówić płynnie, swobodnie i bez stresu.

A tak już na sam koniec chciałabym odbiec od tematu i poinformować, że zakupiłam dzisiaj podręcznik do nauki języka chorwackiego. Mam zamiar w niedługim czasie rozpocząć tą naukę. O szczegółach napiszę innym razem :)

1 komentarz:

  1. Ja także niestety muszę przyznać, że rozumienie ze słuchu po angielsku jest moją najgorszą stroną. Z mówieniem jest całkiem lepiej, nie muszę się długo zastanawiać nad tym, co chcę powiedzieć, aczkolwiek nadal zdarza mi się, że szukam w pamięci danego słówka. Najbardziej denerwujące jest to, że czasem musimy najpierw pomyśleć po polsku, a następnie dopiero przetłumaczyć to na angielski i powiedzieć. Brakuje nam tej swobody, która umożliwia bezstresową wymianę zdań :-) Najbardziej lubię chyba pisać i to wychodzi mi najlepiej. Często wchodzę na stronę busuu.com i tam czatuję z rodzimymi użytkownikami angielskiego. Wtedy mój rozmówca zawsze może mnie poprawić. Jeśli nie słyszałaś o tej stronie, to bardzo ją polecam.
    Co do chorwackiego to gratuluję i życzę powodzenia w nauce!

    OdpowiedzUsuń